W ostatnich latach wiele osób próbuje zaoszczędzić na rachunkach za media. Ludzie instalują liczniki w nadziei, że będą musieli zapłacić mniej. Niektóre pokazują oszczędności w życiu codziennym.
Nie tak dawno w Internecie pojawiło się urządzenie o nazwie „konwerter statystyczny”. Producenci reklamują go jako urządzenie energooszczędne. Mówi się, że instalacja zmniejsza odczyty liczników o 30% do 40%.
Urządzenie oszczędzające energię
Uważa się, że unikalna technologia jest w stanie ustabilizować wydajność energetyczną w sieci, eliminując skoki napięcia. Prowadzi to do dłuższej żywotności urządzeń elektrycznych.
Zasada działania urządzenia jest następująca: równolegle z prądem do sieci podłączone jest urządzenie energooszczędne. Prądy indukcyjne będą oscylować między konwerterem a uzwojeniami, zamiast przechodzić między obciążeniem a transformatorem. Prąd przemienny przekazuje moc do sprzętu, a prąd bierny trafia tam, gdzie w danym momencie jest potrzebny. Poprzez transformacjęmoc bierna do wskaźnika aktywnego tego ostatniego wzrasta.
Producenci zalecają zainstalowanie urządzenia energooszczędnego w najbliższym gniazdku w celu określenia napięcia przed licznikami, a tym samym regulacji współczynnika mocy.
Wierzysz w cud czy rozumiesz urządzenie?
Perspektywa płacenia mniej jest oczywiście interesująca dla wielu. Ale chcę się dowiedzieć, czy urządzenie naprawdę działa cuda.
Nawet opis „inteligentnej technologii” budzi wątpliwości. Od razu staje się jasne, że reklamodawcy ciężko pracowali nad projektem. Następuje kompensacja mocy biernej. Ale ile to pozwala zaoszczędzić pieniądze?
Z jednym z urządzeń postanowiono przeprowadzić eksperymenty. Poniżej znajduje się analiza jednego z nich.
Eksperymenty i pomiary
Nazywa się to skrzynką oszczędzania energii elektrycznej. W Chinach urządzenie jest bardzo tanie. Ale dla Rosji przedsiębiorczy biznesmeni sprzedają go znacznie drożej. Zarówno to, jak i inne podobne urządzenia mają podobne cechy:
- napięcie - od 90 do 250 V;
- maksymalne obciążenie - 15000 W;
- Częstotliwość sieci - od 50 do 60 Hz.
Do eksperymentu użyto watomierza i kilku urządzeń elektrycznych, które wytworzą niezbędne obciążenie. Zamiast watomierza możesz użyć dowolnego licznika jednofazowego. Do obciążenia użyto lampy żarowej i grzejnika konwekcyjnego.
Odczyty zostały zaczerpnięte z dołączonychurządzenie i wyłączone.
W stanie wyłączonym pomiary wykazały moc czynną 1944 W.
Dołączone urządzenie oszczędzające energię Saving Box wykazywało te same 1944 waty na wyjściu. Z tego wynika wniosek, że oszczędności nie wyszły.
Można przeprowadzić kolejny eksperyment: watomierz jest zainstalowany na kablu zasilającym. Odkurzacz jest podłączony do gniazdka i mierzony jest pobór mocy czynnej bez urządzenia energooszczędnego, a następnie odczyty są rejestrowane. Eksperymentator odnotował następujące wyniki:
- moc czynna - 1053W;
- współczynnik mocy - 0,97;
- napięcie - 221,3 V;
- pełny prąd - 4, 899 A.
Następnie, przy włączonym urządzeniu, powtórzono te same pomiary. Okazało się:
- moc czynna - 1053W;
- współczynnik mocy - 0,99;
- napięcie - 221,8 V;
- pełny prąd - 4,791 A.
Możesz zobaczyć, jak zmniejszyła się wartość całkowitego prądu. Jednak w tym samym czasie współczynnik mocy wzrósł o 0,2 i widać, że prąd czynny pozostał na tym samym poziomie.
Schemat elektryczny urządzenia
Jeśli zdemontujesz tę „unikalną” technologię, znajdziesz zupełnie nieoczekiwany obraz tak poważnego urządzenia:
- Bezpiecznik FU;
- 4.7uF kondensator;
- mostek diodowy do prostowania napięcia;
- Warystor.
Kondensator się kompensuje. To samo jest zamontowane wdławić światła, aby zwiększyć moc. Nic oryginalnego.
Specjaliści wyjaśniają, że urządzenie oszczędzające energię elektryczną jest nieregulowanym urządzeniem kompensacyjnym o mocy do 78,5 V Ar. Łatwo jest samemu dojść do tej wartości. Wystarczy podzielić napięcie sieciowe brane w kwadracie przez rezystancję kondensatora biernego. Uzyskana wartość jest uderzająco różna od deklarowanych 15 000 watów. Dane paszportowe są podawane w watach, najwyraźniej po to, aby kupujący niczego nie rozumieli.
Prosty chwyt reklamowy
„Jak tak” – wiele osób będzie zaskoczonych. W końcu widzieli na własne oczy w filmach promocyjnych, jak naprawdę zmieniły się odczyty po włączeniu urządzeń. W ogłoszeniu podłączono silnik elektryczny i odczyty dokonywano bez instalowania urządzenia. Następnie to samo przeprowadzono przy włączonym urządzeniu. A pomiary pokazały zupełnie inne wyniki!
Jednakże jest to tylko sztuczka i jest wyjaśniona bardzo prosto, jak mówią eksperci. Faktem jest, że pomiary wykonuje się konwencjonalnymi cęgami elektrycznymi. Ale w ten sposób można uzyskać wartość całkowitego prądu w sieci, która oczywiście jest inna.
Aby obliczyć prąd czynny, całkowita wartość prądu jest mnożona przez współczynnik obciążenia. Wtedy wyniki pokażą inną wartość: całkowity wskaźnik prądu się zmieni, a aktywny wskaźnik prądu pozostanie na tym samym poziomie. Świadczy to o rzeczywistym pomiarze mocy czynnej za pomocą watomierza. A tego oczywiście nie robi się w filmach promocyjnych.
Rozliczanie mocy czynnej i biernej
Poszczególne liczniki uwzględniają moc czynną.
Urządzenia energooszczędne muszą zredukować reaktywną część prądu poprzez podłączenie kondensatora kompensacyjnego. Ale nawet jeśli wykonują swoje funkcje, nie zmniejsza to kosztów płatności, ponieważ liczniki domowe w zasadzie są w stanie uwzględniać jedynie zużycie energii czynnej. Dlatego osoby, które kupiły urządzenie twierdzą, że nie obserwują żadnego pozytywnego efektu.
W produkcji przemysłowej technologia oszczędzania energii może się przydać. W końcu mierniki biorą pod uwagę obie części mocy: zarówno aktywną, jak i bierną. Dlatego jeśli koszt energii elektrycznej osiągnie znaczny poziom, to baterie kondensatorów pomagają ograniczyć straty. Takie urządzenia działają do dziś, zmniejszając moc bierną. Ale to zupełnie inne urządzenia, które nie mają nic wspólnego z proponowanym produktem.
Okazuje się więc, że producenci wprowadzają w błąd kupujących, sprzedając bezużyteczne urządzenie energooszczędne. Recenzje z pozytywnymi ocenami są dziś coraz rzadziej spotykane w sieci. Najwyraźniej rośnie liczba osób, które dokładnie rozumieją, w jaki sposób wykonywane są obliczenia reklamowe.